Wybory Miss Fashion
Kreacje tematyczne królują!
Od 10 stycznia na podium królują; SnowQueen, Samira i Lisaa, które zasłużenie zajęły kolejno: I, II i III miejsce za dobrze skomponowane i pomysłowe kreacje.
Podium każdego tygodnia jest tak zróżnicowane, że ciężko przewidzieć jakie Miss zobaczymy na podium,a dzięki temu są większe emocje przy ogłaszaniu wyników - czy faworyt znajdzie się na podium? Czy nasze własne stylizacje zostaną docenione? A może zupełnie nieoczekiwana osoba zajmie któreś z miejsc?
Od dziś będziemy regularnie przeglądać podium i opisywać je w kolejnych wydaniach Miss Fashion Newsletter.
Miejsce I: SnowQueen
Miss SnowQueen zachwyciła głównie subtelną kolorystyką, gdzie róż nie jest ani tandetny ani mało elegancki. Delikatna sukienka z „błyskiem” nadaje kreacji typowo wieczorowy wydźwięk, a etola, również w różu, dopełnia stylizację, dzięki czemu nie jest ona przeładowana. Fryzura utrzymana w podobnych tonacjach razem z jasną karnacją tworzą świetną parę,a wszystko jest dopełnione delikatnym makijażem.
Szyję zdobi kolia, dzięki której nagie ramiona nie rzucają się w oczy, natomiast kolczyki dobrze się z nią <kolią> komponują.
Krótko mówiąc, miło się patrzy na tę kreację.
SnowQueen o zwycięskiej stylizacji:
„Gram stosunkowo niedługo i moja garderoba jest jeszcze dość skromna. Chciałam jednak ubrać moją Miss elegancko i wieczorowo. Kreacja miała się wyróżniać, ale jednocześnie być realistyczna. Całość utrzymana w różowym kolorze, jednak wybrałam róż złamany, nieoczywisty, żeby uniknąć klimatu Barbie :-) Nie było inspiracji jakąś postacią czy konkretną stylizacją, miałam pełną swobodę w wyborze.”
Miejsce II: Samira
Miss Samiry wzbudziła podczas tych wyborów największe zainteresowanie, najczęściej pojawiała się w faworytach użytkowniczek. Nic dziwnego – jej kreacja była najciekawsza pod względem pomysłu (personifikacja wody) jak i pod względem wykonania. Najbledsza karnacja z możliwych ciekawie i tajemniczo komponuje się z mocno zarysowanymi, skośnymi oczami oraz drobnym, lekkim uśmiechem. Samira użyła fryzury, która jest wyjątkowo kłopotliwa i muszę przyznać, że sama nigdy nie umiałam jej do niczego dopasować, a teraz, przy tej kreacji nie wyobrażam sobie użycia innego ścięcia. Turkus i elementy złota są dominujące i głównie to połączenie zostało bardzo pozytywnie przyjęte przez resztę graczy. Miss sprawia wrażenie lekkiej i filigranowej władczyni nieprzewidywalnego żywiołu jakim jest woda.
Samira o zwycięskiej stylizacji:
„Moje stroję jak większość osób z MF już kojarzy, to zabawa w przedstawienie upatrzonej personifikacji, czy to rośliny, zjawiska albo przedmiotu. Po głowię chodził mi motyw z żywiołami od pewnego czasu, ale przymierzając sukienkę w szafie nie miałam tego na uwadze. Dół sukienki i jej boczne turkusowe fale przywodziły mi właśnie morze. Spódnica dostarczyła mi lekkiego puchu, który potrzebowałam do kłębiących się fal. Po tym połączeniu stwierdziłam, że pójdę za tym motywem dalej i stworzę coś na wzór interpretacji Posejdona. Trójząb nie pasował mi kolorystycznie, a więc skończyło się na berle. Potrzebowałam jeszcze tylko okryć ramiona tak, aby przypominały wodę i spływały po postaci komponując się z sukienką i na moje szczęście podeszła mi idealnie bluzka morrigan z wycieczki halloween. Tworząc kreację pierw przeglądam szafę, pewnie jak każda z nas, czy dodatkowe wydatki mnie ominą czy jednak wycieczka do Nine będzie potrzebna. Przy tej stylizacji jedynym moim zakupem (na szczęście) okazał się pasek w odpowiednim kolorze, który zakrywałby srebrny detal na sukience w okolicach biustu. Kolory dodatków były zależne od naszyjnika, stąd złoto się pokazało i również pasowało do myśli władcy. Z makijażem ciężko mi się rozstać,gdyż przypadł mi do gustu po wielu próbach i poszukiwaniach. Oczy są lekko skośne i nie chciałam ich przykrywać, więc potrzebowałam równej grzywki. Po wielu próbach z fryzurą zadowoliłam się chińską, ponieważ prosto opadające włosy komponowały się z kreacją a góra miała urok i nie była oklapnięta. Ciężko mi było się zdecydować czy to ma być personifikacja Neptuna, nawiązanie do Posejdona czy ogólnie wody xD Mogę powiedzieć, że ma po trochę z każdego dla mnie. Koniec końców dodałam ją do żywiołów jako personifikacje "wody" i chyba myślę, że wszystkie nawiązania włącznie z Neptunem i Posejdonem pasują pod to.”
Miejsce III: Lisaaa
Lisaaa stworzyła kreację łuczniczki, w której czerń wymienia się z brązem i szarym odcieniem. Standardowa fryzura z czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu, dobrze wygląda z bladą cerą i „smoky eyes”, osobiście smoky to mój ulubiony makijaż oczu. Wszystko dopełnione uśmiechem i odrobinką zbyt mocnego różu/bronzera na policzkach. Akcesoria charakterystyczne dla łucznika – łuk i strzały nie pozostawiają wątpliwości nad tematem kreacji. Podoba mi się użycie paska z klamrą, który łączy spódnicę i gorset tworząc spójną całość. Nie zabrakło brązowych, długich rękawiczek, które kolorystycznie pasują do paska i butów.
Lisaaa o zwycięskiej stylizacji:
„Od zawsze uwielbiałam bawić się w wojowniczkę. Jest to pierwsza z takich kreacji. Prawdę mówiąc, nie wzorowałam się niczym, ani nikim. Wymyśliłam sobie całą stylizację i szukałam podobnych rzeczy w sklepie: U Nine. Muszę przyznać, że pomysł pojawił się nagle. Czytam dużo fantastyki. Dlatego też moja miss wygląda nieco inaczej (co można również zauważyć w innych kreacjach, takich jak: kapelusznik, demon, itp.). Nie spodziewałam się, że użytkownikom aż tak spodoba się mój pomysł :)”
Wszystkim zwyciężczyniom serdecznie gratuluję i z niecierpliwością czekam na kolejne podium! :)
Autor: Taiteilijan
Wybory Miss Deco:
Miejsce trzecie
Eira144
Parę słów ode mnie:
Gdy zobaczyłam pokoik Eiry144 najpierw urzekło mnie to, że tak świetnie stworzyła wszystko to, co znajduje się na drugim planie. Wszystko pomniejszone jest tak, że meble nie są ani za duże ani za małe.
Bardzo podoba mi się łóżko, wazon z kwiatami na stole oraz puchowa poduszka na sofie, a te świeczki na schodkach tworzą romantyczny nastrój.
Połączenie bieli z czernią i z różem może wydawać się kiczowate, jednak w tym przypadku jest to elegancja w najlepszym wydaniu.
Parę słów od Eiry:
Kosia1: Liczyłaś na wygraną? Wiedziałaś, że Twój pokój po prostu jest dobry i na pewno zajmie miejsce na podium?
Eira144: powiem szczerze, że nie liczyłam na wygraną. W finałach znalazło się dużo naprawdę ślicznych pokoi więc to cud, że się wybiłam:-) byłam naprawdę miło zaskoczona, kiedy zobaczyłam siebie na podium.
K1: A co Cię skłoniło by stworzyć takie wnętrze? Jakaś inspiracja?
E144: Wiem że mogę trochę rozczarować ale nie miałam co do tego niego jakiejś wielkiej wizji i nie inspirowałam się niczym wyjątkowym. Kompletnie nie miałam pomysłu jak go urządzić. Zaczęłam wystrój od ławki, która leży po lewej stronie od kominka... Zakochałam się we wzorze jaki zdobi jej oparcie, dobrałam do niej inne meble, podłogę i dalej jakoś samo poszło. Gdzieś widziałam już połączenie czerni, bieli i różu, które wydało mi się zarówno eleganckie jak i po prostu słodkie i przytulne. Pomyślałam, że właśnie o taki efekt mi chodzi. Dodam, że w urządzeniu tego pomieszczenia bardzo pomogły mi misski z forum. Bez nich to pomieszczenie nie wyglądałoby tak jak teraz i pewnie nie stanęłabym na podium. Jeśli już przy tym jestem to czuję się zobowiązana do wymienienia ich: Taiteilijan i Samira, i podziękowania:-). Wracając do mojego pokoju to.... Jestem na niewysokim poziomie więc moja miss nie zarabia milionów dlatego szkoda mi było monet na wynajęcie mieszkania. Chcąc troszkę zaoszczędzić moja miss mieszka z rodzicami. Ten pokój miał być tzw. trzy w jednym - biurem, sypialnią i salonem. :-)
K1: Co najbardziej lubisz w swoim pokoju, jakiś jeden element? Może kilka?
E144: Hm... w moim przypadku są to ,,elementy" - wbrew temu co pisałam na początku wcale nie jest to owa ławka, ale kominek i puchata poduszka. Sprawiają, że pomieszczenie jest ciepłe i przytulne, no i od zawsze mam do nich słabość:-)
K1: Dziękuje bardzo za wyczerpujące odpowiedzi, jestem pewna, że gdyby nie tak silna konkurencja to Twój pokój znalazłby się na miejscu pierwszym! Oczywiście gorąco pozdrawiamy Samirę i Taiteilijan, które z pewnością do zdobycia podium się przyczyniły. ;-)
Miejsce drugie:
Taiteilijan
Parę słów ode mnie:
Pokój Taiteilijan (strasznie trudny nick, zawsze muszę zaglądać jak się go pisze ;-)) może sprawiać wrażenie zagraconego i mi również na początku się taki wydawał. Jednak po przyjrzeniu się odkryłam, że tak naprawdę wszystkie elementy tutaj do siebie pasują i nie ma niczego, co w tym wnętrzu znalazłoby się przypadkowo. Zauroczył mnie puchowy dywan, ale również jest tu akcent, który ja najbardziej uwielbiam – dużo roślin. Podoba mi się też to, że po prawej stronie pokoju Taiteilijan umieściła rośliny, ale.. nie pokazała ich całych. To świetny zabieg, chyba sama muszę taki wypróbować. ;-)
Parę słów od Taiteilijan:
Kosia1: Jak zareagowałaś gdy zobaczyłaś się na drugim miejscu?
Taiteilijan: Jeśli mam być szczera, to byłam bardzo zaskoczona i zdziwiona, że zajęłam II miejsce. Oczywiście, było mi bardzo miło, że mój pokoik się spodobał graczom, ale sama miałam kilku świetnych faworytów, między innymi dziewczyny z I i III miejsca.
K1: Jaki był Twój główny zamysł? Miałaś jakiś pomysł czy wnętrze powstało pod wpływem chwili?
Taiteilijan: Chciałam stworzyć przytulny salon, w którym sama chciałabym przesiadywać przy książce i gorącej herbacie. Dlatego stwierdziłam, ze nie obejdzie się bez kominka, roślinności, poduch i dużych okien z widokiem na miasto. Na początku sama nie wiedziałam, jak to wszystko razem wkomponować, aby miało to ręce i nogi, ale po paru modyfikacjach i dopełnieniach wyszło to co można obecnie oglądać. :)
K1: Jakie elementy w swoim pokoju lubisz najbardziej?
Taiteilijan: Najbardziej podoba mi się kącik z kominkiem i sofą, po prostu taki ciepły kąt w którym można się zrelaksować. Podobnie jak na poduszkach, gdzie jest widok na panoramę miasta. Nie do końca miałam pomysł co dać w prawym, dolnym rogu, więc po prostu wcisnęłam tam kwiaty z kotem, żeby zapełnić przestrzeń. Reasumując jest to przytulny pokój, idealny na mroźne dni. :)
K1: Cieszę się, że udało Ci się wygrać, a teraz być może uda Ci się wygrać i w tym tygodniu, bo Twoja stylizacja w konkursie Miss jest faworytem. Powodzenia!
Miejsce pierwsze:
Lupo
Parę słów ode mnie:
Pokój Lupo widziałam jeszcze przed finałami, kiedy Lupo na forum pytała, co zrobić z bujanym fotelem i z białym stolikiem za krzesłem.
Już wtedy pomyślałam, że ten pokój ma szansę zająć miejsce na podium, ponieważ jest niezwykle oryginalny. Każdy element jest dopracowany do perfekcji. Rzadko kiedy udaje się połączenie dwóch różnych kolorów i wzorów tapet. Lupo wykorzystała tutaj w ciekawy sposób elementy, które tak naprawdę swoje przeznaczenie mają całkiem inne. Szczególnie oryginalne są półeczki na książki. Pomieszczenie jest pełne bibelotów, które sprawiają, że wnętrze jest ciepłe i przytulne, aż chciałoby się pobujać na fotelu czytając książkę. Nic dziwnego, że Lupo zdobyła pierwsze miejsce, moim zdaniem w tym tygodniu była niezwyciężona.
Parę słów od Lupo:
Kosia1: Przy tworzeniu swojego zwycięskiego pokoju inspirowałaś się czymś?
Lupo: Stworzenie tego salonu nie było inspirowane czymś konkretnym. Można rzec, że tworzyłam dzięki chwilowej wenie. Chciałam zrobić ciekawy, inny i przytulny pokój.
K1: Jaki element w swoim pokoju lubisz najbardziej? Bujany fotel czy może posąg który stoi w tle?
Lupo: Uwielbiam w nim ściany - to właśnie one były podstawą do stworzenia jakże ważnej reszty pokoju. Bardzo podobają mi się także starodawne fotele, które z pewnością chciałabym ustawić w domu i spędzać w nich czas z gazetą w ręku.
K1: Spodziewałaś się wygranej? Co zrobiłaś gdy zobaczyłaś szarfę i koronę na swojej Miss?
Lupo: Wygranej się nie spodziewałam, bo widziałam wiele naprawdę świetnych wnętrz, więc nie byłam na to przygotowana. Zabrałam się za pokój, bo aż raziła mnie pustka i tak wyszło :) Gdy zobaczyłam na sobie koronę i szarfę, ucieszyłam się, bo chociaż to tylko gra to miło jest być docenioną przez innych i za to też serdecznie dziękuję. :)
K1: My również dziękujemy za to, że dzięki takim osobom z wyczuciem smaku możemy oglądać niezwykle ciekawe wnętrza. Normalnie życzyłabym dalszych sukcesów, ale udało Ci się zdobyć już dwa trofea, więc grę, że tak powiem, ‘wygrałaś’ dlatego życzę Ci po prostu dobrej zabawy na Miss Fashion! ;-)
Niedocenione stroje w defiladzie
YooSti:
Stylizacja YooSti jest delikatna. Podoba mi się w niej połączenie dwóch klasycznych kolorów jakimi są biel i czerń. Stworzyła piękną białą damę, a każdy dodatek jest przemyślany. Sądzę, że ta kreacja może być uważana, za jedną z lepszych.
Lillien:
Jak ujrzałam stylizację Lillien, to automatycznie pojawił mi się uśmiech na twarzy. Ta panienka, wymyśliła uroczą kocią czapkę, a to już jest coś. Ciekawie połączyła trzy kolory. Szczerze powiem, że nie przepadam za różem, ale tutaj pasuje doskonale. Nie wygląda to tak słodko, bo dodatki w kolorze czarnym niwelują to do minimum. Po prostu kreatywnie i z wyczuciem.
Foxglove:
Znalazłam tą stylizację przez przypadek, ale od razu wpadła mi w oko. Klasyczna dama, ale jednak połączenie sukienki ze spódnicą w pióra daje cudowny efekt. Prześwitujące rękawy świetnie zgrały się z czarnymi bransoletkami. Dodatki takie jak kapelusz, czy wachlarz ukazują powagę i dostojeństwo owej damy. Monochromatyczność nie musi być nudna, a tutaj jest na to świetny dowód.
Autor: ScarletWitch
NOWE ODCIENIE SKÓRY ?
Do tej pory skupiano się w dużej mierze na ubraniach, akcesoriach, fryzurach i makijażu. Co tydzień pojawiały się nowe propozycje dla naszej miss.
Teraz przyszedł czas na karnację!
Niedawno na francuskiej wersji MF pojawiła się informacja, iż Nineland jest w trakcie pracy nad nowymi odcieniami skóry.
Celem także jest, aby zmniejszyć czarne kontury i złagodzić trochę kolor. Miss nie będzie wyglądać wówczas tak sztucznie co doda jej nieco naturalności.
A jaki będzie efekt końcowy? To zależy od francuskich użytkowników, gdyż to oni wyrażają swoje opinie na ten temat. Jak narazie około 64% francuskich graczy jest w pełni zachwyconych tym pomysłem, 23% uważa, że można zrobić to lepiej, zaś około 13% nie jest tym zachwycona.
Prezentuje to się tak:
Tutaj możecie zobaczyć jak prawdopodobnie będą wyglądać kontury miss:
W 2 wersji kontury są pomniejszone lecz nadal widoczne, jeśli komuś podobała się wersja dotychczasowa. 3 wersja jest bardziej realistyczna. Prawdopodobnie pozostanie 2 i 3 wersja, by każdy mogł wybrać tą, która bardziej do niego przemawia.
Prawie 90% graczy jest " na tak" :)
A Wy co myślicie na temat nowych odcieni skóry miss?
Gdy Twój budżet jest ograniczony i nie masz pomysłu na stylizację ten dział jest dla Ciebie.
Przedstawiam kilka stylizacji na każdą kieszeń - każda stylizacja to koszt wynoszący maksymalnie 3.000 MM. Kreacje możesz wykorzystać do ubioru swojej miss lub się nimi zainspirować.
A kreacje zaprezentuje...
Stylizacja nr. 1:
Stylizacja nr. 2:
Stylizacja nr. 3:
Autor: nina208
Quo vadis, Foxglove?
Wraz z pierwszym numerem powinnam napisać coś pozytywnego, pełnego fajerwerków, pokazów świateł i jednym Michaelem Bayem z eksplozją w tle, jednakże jestem zmuszona zachować śmiertelną powagę w obliczu zaistniałej myśli, jaka dziś od rana nie dawała mi spokoju.
W poranek mych urodzin, wchodząc w zaszczytne ćwierćwiecze swojego żywota spojrzałam w lustro i dostrzegłam pierwszy, siwy włos na swojej skroni. I wtedy, patrząc tak na siebie przed pierwszą kawą zadałam sobie to filozoficzne pytanie.
Quo vadis, Foxglove?
Nie będę się tu wdawać w meandry mojego życia wewnętrznego, a skupię się na zjawisku, które nie jest obce niejednej użytkowniczce naszego różowego Miss Fashion. Albowiem, co takie stare baby co im siwe włosy na głowach rosną robią na stronie ewidentnie przeznaczonej dla beztroskich, niepomarszczonych i bardzo nieletnich nastolatek (bez obrazy dla nastolatek)? Ano właśnie. Znam tu całe stada bab starych, starszych i już tak starych, że najpewniej pamiętają jak pteranodony siadały im na parapetach. No i co my tu robimy, drogie baby? Jakie boskie prawo pozwoliło nam niemalże przejąć władzę nad tą stroną, przepychając się rozstępami i maseczkami z glonów przez zamierzony target, jakim są nastolatki?
Pierwsza moja myśl jest dość prozaiczna. Nuda. Jesteśmy tu z nudów, bo też ile można być poważnym, pracującym, studiującym, prasującym czy po prostu użalającym się nad sobą i mijającym życiem? Jakkolwiek byśmy się znały lub nie znały na modzie (w moim przypadku raczej ta druga opcja), lubimy się bawić lalkami w ramach rozrywki. W porządku, ja za dzieciaka miałam pokaźną kolekcję dinozaurów, a lalkom stosunkowo szybko urywałam kończyny, ale moje dinozaury zawsze były nienagannie ubrane w ciuszki właśnie zdarte z świętej pamięci lalek. Może i nie miały oszałamiających blond grzyw, ale było im do twarzy w kieckach. Ale mniejsza z tym. Dążę do tego, że ogółem kobiety lubią przebieranki. Czy to na sobie, lalce, dinozaurze, koleżance lub psie. Ponieważ za moich czasów (jak bardzo babciowato to nie brzmi) nie było wynalazku Internetu i stron takich jak Miss Fashion, przebierało się te dinozaury i lalki. Potem pojawiła się Sieć i wraz z jej powolnym rozwojem powstały miejsca jak właśnie strona z naszymi misskami. Ktoś pamięta dollsy? Założę się, że te rzesze starych bab pamiętają. Taki prototyp Miss Fashion, a ile było z nim radości. Jak ostatnio odkryłam na starym dysku jakieś moje zamierzchłe dokonania dollsowe to niemalże dokonałam samospalenia ze wstydu. Człowiek wtedy miał fantazję, wierzcie mi na słowo.
Tak czy inaczej, jesteśmy tu ponieważ nawet najbardziej nieobeznania w modzie dziewczyna na świecie lubi czasem poprzebierać lalkę (bądź dinozaura). Miss Fashion może nie oferuje dinozaurów, jednakże ja jestem ukontentowana.
Myśl kolejna! Poza dokarmieniem wewnętrznego dziecka i zabiciem nudy można tu być dla fejmu. No przecież fejm! Co tam, że przebieranki, zmienianie facetów z jednego brzydala na kolejnego, jeszcze większego, czy puchate kotki i pieski. Fejm, drogie panie! Miss Fashion oferuje nam fantastyczną okazję do zabłyśnięcia zdolnością składania kolorowych pikseli wyglądających jak ubrania na inne, kolorowe piksele, tym razem w kształcie chudej laski. Przez krótki moment (trwający rozkoszny, okrągły tydzień) nasz pseudonim może jaśnieć dumnie na podium. Co z tego, że jak w moim przypadku mamy w szafie około osiemdziesięciu takich samych koszul w trzech kolorach, dziesięciu garniturów i może drobnego stosika sweterków czy sukienek i w niektóre dni wyglądamy jakby nas ktoś granatem od śmietnika oderwał (głównie przed pierwszą kawą)! Nagle objawia się nasz skrywany zmysł stylu i mimo spędzania większości czasu w majtkach i za dużej koszulce z czarnych czasów naszą fascynacją jednym zespołem metalowym otrzymujemy podium za kreację. Dobrze, że wraz z wynikami wyborów nie pojawia się automatycznie wygląd autorki. Światopogląd niektórych mógłby runąć, niewinność innych zostałaby odebrana.
Ale jeśli tak naprawdę bym miałabym odpowiedzieć na zadane na początku pytanie, musiałabym podejść do sprawy z jeszcze innej strony. Przebieranki i aplauz są satysfakcjonujące. A jeszcze bardziej satysfakcjonujące jest stworzenie jakieś społeczności, co przecież robimy na forum i właśnie przez pisanie tej gazety. Wszystkie stare i niestare baby na tej stronie mogły gremialnie się zamknąć w sobie i izolować od innych graczy, a tego nie robimy. A dlaczego? Ponieważ nawet największy buc w głębi duszy jest socjalny i jak się gdzieś na tyle długo udziela grając, w końcu zechce poznać innych graczy. Przecież wpadamy na siebie na defiladzie, klasyfikacji czy perfidnie sobie rozsyłamy wyzwania. Niby każde z nas ma kontakt jedynie z ładną wizualizacją kodu zerojedynkowego, to gdzieś po drugiej stronie jest ktoś nie tak różny od nas. Czasem chce się poznać autora lub autorkę kreacji, jaka się nam spodobała (ewentualnie zrugać za notoryczne kopanie nam tyłka w wyzwaniach).
I nagle to quo vadis Foxglove nie brzmi tak ponuro. W końcu chyba nie wiek, ilość siwych włosów czy rozmiar kolekcji kremów do pielęgnacji nas definiuje jako ludzi, a to kim jesteśmy, jak traktujemy innych i jak działamy nawet w tak osobliwym społeczeństwie jak właśnie Miss Fashion. Koniec końców jesteśmy bandą nieco dziwnych, bardzo gadatliwych, często kłótliwych, jednakże w pewnej mierze podobnych ludzi, którzy o ile nie powalają oszałamiającym brakiem tolerancji czy kultury osobistej, są naprawdę interesujący i warci poznania.
Młode i stare użytkowniczki (oraz oczywiście użytkownicy) Miss Fashion – bądźcie jacy jesteście. I zamiast zadawać sobie łacińskie pytania o poranku, idźcie zjeść pożywne śniadanie i miłego dnia Wam wszystkim.
Autor: Foxglove
Życiowy nie-poradnik
Długo się zastanawiałam o czym by tu napisać artykuł tak aby miał ręce i nogi oraz był logicznie spójny i zaciekawił czytających. Niestety nic mądrego nie przychodziło mi do głowy, a pomysły kręciły się wokół mojego pokręconego studenckiego życia, ale … kto by tam chciał takie bzdety czytać. Kolejne pomysły wydawały mi się coraz głupsze (a to już sztuka) więc jak powinien wyglądać taki dział i co powinien zawierać? Pomysł opierał się na tym, żeby oprócz poważnych artykułów był także dział śmieszny, w którym można się wyluzować i pokazać siebie.. .ale sprawa nie była tak prosta jak się wydawało na początku, bo dział powinien być i śmieszny i oryginalny. A tu stoję z pomysłem i nie wiem jak go bardziej rozwinąć? Trochę mi smutno z tego powodu, ale jak się postaram to coś wymyślę i będziemy jechać z kopytem tylko będę sobą. Swoją drogą łatwo powiedzieć "bądź sobą". Phi, niby każdy to potrafi, ale jakoś łatwiej nam ludziom wychodzi granie na scenie i zmienianie masek jak rękawiczek. Kolejny pomysł dotyczył pytania i odpowiedzi: "Ty masz pytanie, a my mamy odpowiedź. Dla nas nie ma głupich pytań!" To już coś sensowniejszego. Jednakże doszłam do wniosku, że będę pisać tak jak zawsze...po swojemu.
No to jedziemy z tym koksem kochani i próbujemy coś stworzyć miłego dla oka, przynajmniej innego niż moje.
Drodzy forumowicze i forumowiczki (jest coś takiego?!) witam was w mym szalonym i zakręconym świecie, do którego i wy możecie wejść (boczne drzwi są zawsze otwarte, wiecie, dostawcy muszą mieć czym wejść) więc cieszcie się i radujcie razem ze mną. Cieszymy się razem z wami z wydania pierwszego numery i tego, że możemy się spotkać w tym jakże przemiłym dla wszystkich dniu...na forum…na różowym forum...na grze dla dziewczyn, która nas połączyła, zjednoczyła, scaliła ze sobą, bo gdyby nie ona to byśmy się nie spotkali tutaj. Jednakże mieliśmy szczęście i się spotkaliśmy, no ale teraz macie nieszczęście spotkać mnie i moje pokręcone pomysły oraz poglądy na życie i świat, które są delikatnie mówiąc - dziwne. No ale nie mowa tu o mnie (jak ja lubię pisać o sobie, co z pewnością zdążycie zauważyć jak wysiedzę na tym stanowisku…i mnie nie wyrzucą za nieprzykładne zachowanie się na forum i promowanie własnego nazwiska) ale o jakże pięknej idei, która nas połączyła a mianowicie o gazetce missfashionowej. Taka gazetka to piękna idea, która łączy ludzi, ale ciekawe czy na długo (Boże daj, żeby na jak najdłużej albo chociaż do momentu kiedy mnie nie wywalą, coś czuję, ze to będzie w tym samym momencie, bo gazetka beze mnie to nie to samo). Eh, znowu mi uciekły myśli a miałam pisaś o gazetce, która łączy ludzi...Ciekawe czy ktoś tu znajdzie miłość albo przyjaźń? Czy to tylko zabawa, która ma realne podłoże...?
Autor: Ryuu
Helo Word!
Jak na większości for tak samo na MissFashion pojawił się dział „Gry RPG”. Jest to miejsce gdzie każdy może puścić wodze wyobraźni i wcielić się w wykreowaną przez siebie postać. Nazwa RPG jest skrótem od angielskiego Role-Playing-Game i oznacza między innymi grę fabularną. Pierwotnie była to gra odbywająca się w jakimś miejscu, gdzie kilka osób pod wodzą Mistrza Gry (MG) słownie opisywały świat. Generalnie gry forumowe różnią się od oryginalnych rozgrywek RPG. Zazwyczaj MG nie istnieje i każdy może kreować świat. Oczywiście nie ma ustnej wypowiedzi, którą zastępuje forma pisemna. Nikt nie rzuca kostkami i obgryza paznokcie z nerwów, ponieważ nie wie co wypadnie. Gry RPG stały się czymś co może umilić nam czas oraz poprawić kunszt pisarski.
Po krótkim wprowadzeniu czym w ogóle jest gra RPG, czas by spojrzeć na ten wspaniały dział. Otóż nowe gry pojawiają się jak grzyby po deszczu, ale ich entuzjazm gaśnie jak „L-ka” kiedy chcę zmienić bieg. Dziwne jest to zjawisko, że nawet dobre RPG nie potrafi przetrwać. Patrząc wstecz na same początki naszego forum, można zauważyć, że niektóre rozgrywki cieszyły się popularnością. Czyżby winą było to, że większość użytkowniczek przestało się udzielać? Moim zdaniem niekoniecznie. Główną wadą jest to, że niektóre userki mają dość słaby kunszt pisarski i zapał. To potrafi odstraszyć nawet najbardziej wytrwałych graczy. Jednak każdy kiedyś zaczynał i zapewniam, że moje własne posty były tragiczne. Chociaż jak na nie patrzę to zachowywałam poprawność tekstu. Dialogi były odpowiednio zaznaczone, składnia jakaś istniała. Kiedy zapisałam się do pierwszego RPG jedna z użytkowniczek pisała jedno lub dwuzdaniowe posty, pozbawione wydzielenia wypowiedzi bohatera. Zapewniam was, że było to dla mnie tak samo przyjemne, jak zawiązanie glanów i odkrycie, że znajduje się w nich kamyk.
Zadziwiająco wśród początkujących graczek panuje dziwne uwielbienie do tragizmu, przesłodzenia postać lub wyidealizowania. Mało jest realizmu i to także niezbyt dobrze wpływa na dalszą rozgrywkę. Uwielbiają mimowolnie kierować postaciami innych graczek i niekoniecznie podoba się to innym uczestnikom. W końcu kto chce by mówiono mu co ma robić? Rozumiem, że każdy kiedyś zaczynał, ale jak czytam niektóre posty mam ochotę wskoczyć pod pociąg, które notabene nie jeżdżą w mojej miejscowości. Już pomijam brak interpunkcji, błędy ortograficzne i zero składni, ale sens musi być! Oczywiście rozumiem, że rozpoczęcie RPG jest trudne. Nikt nie wie co pisać, czego się spodziewać itd. Jednak czytając posty takich użytkowniczek, większość myśli „Oleję ją i będzie dobrze”. Nie. To nie jest dobrze. Trzeba jakoś dać znać, że takie coś nie jest dobrze widziane. Nawet by nie pisać publicznie w swej wypowiedzi, można wysłać na PW upomnienie. Więc nigdy nie olewajcie! W ogóle olać to można coś innego… Nie przeczę, że nie zawsze urocza osóbka odwdzięczy się wam za wasz wysiłek. Może was zmieszać z błotem, ale jednak staraliście się zrobić coś dobrego dla społeczeństwa. Jednak gdy więcej osób powiadomi taką istotę o jej błędach to na pewno zrozumie, że coś jest nie tak. Być może pomyśli „To już kolejna wiadomość o tym, że nie mogę tworzyć z siebie głównej postaci… Może jednak lekko przystopuję, w końcu mogę być druga w kolejności”.
Kolejnym problemem są błahe i przereklamowane tematy. Trudno teraz o oryginalne RPG, które nie będzie kolejnym romansidłem lub jego akcja nie będzie miała miejsca w szkole. Przyznam, że sporo osób lubi w takich tematach grać, ale tylko dlatego, że jest to spokojna woda. Kiedyś chciałam wprowadzić coś na styl kryminału… Niczym dziwnym nie będzie, że dość szybko upadło. Po pierwsze niektórzy nie ogarniają postaci MG. Przyznam, że nie w każdej rozgrywce musi być Mistrz Gry, ale czasami się przyda. Jednak lepiej wybrać oklepany temat i przyglądać się jak po tygodniu upada. Więc proszę się nie dziwić, że jestem za wprowadzeniem MG do niektórych RPG. To także zahamuje zbyt bujną wyobraźnię niektórych użytkowniczek, a starym wyjadaczom da trochę odetchnąć. W końcu nie będą musieli starać się jakoś wyratować rozgrywkę od zbliżającej się katastrofy.
Podsumowując wiele rzeczy trzeba poprawić. Zaczynając od kunsztu pisarskiego niektórych użytkowniczek, po tematykę. Możecie powiedzieć, że nic nie robię tylko krytykuję. Nie przeczę, że tak jest, jednak mam ku temu cel. Chcę wam uświadomić jak grać by RPG nie upadało zbyt szybko. Krytyka zawsze boli, ale kiedy jest odpowiednio przekazana, pomaga nam poprawić to w czym nam nie wychodzi. Dlatego proszę was byście się zastanowiły czasami zanim coś napiszecie. W końcu każdej użytkowniczce zależy na tym, by rozgrywka była czymś co chcemy robić, a nie musimy. Może powinien pojawić się mini kurs jak pisać w RPG? To zależy od was. Ja spełniłam to co miałam zrobić i idę załamywać ręce nad fizyką.
Autor: Asuu
Durarara!!
Tą recenzje poświęcę świeżo co oglądniętemu przez mnie anime. Dokładnie chodzi mi o produkcję z 2010 roku czyli dwudziestoczteroodcinkową Durarara!!
Zacznę od krótkiego wprowadzenia. Cała historia toczy się wokół trzyosobowej grupy przyjaciół. Wszystko zaczyna się od przeprowadzki Ryuugamine Mikado do stolicy Japonii - Tokio. Przybywa on tam na zaproszenie przyjaciela Masaomiego Kid, swojego przyjaciela z dzieciństwa. Mikado zamieszkuje w Ikebukuro. Już pierwszego dnia w wielkim mieście spotyka miejską legendę - jeźdźca bez głowy. Jego przyjaciel ostrzega go również przed tajemniczym gangiem - Dolarami. Co się stanie dalej już nie napiszę ponieważ musiałabym zaspoilerować.
Przejdę może do ważnych informacji oraz oceny.
Zacznę od podania gatunku a raczej gatunków.
Spokojnie możemy przypisać to anime do takich gatunków jak:
Akcja, Detektywistyczny, Dramat, Nadprzyrodzone, Psychologiczny.
Tematykę można uściślić do:
Okruchy życia, Przemoc, Świat przestępczy, Szkolne życie, Tajemnice/Zagadki
Wiek widowni określany jest na 16+ prawdopodobnie ze względu na sceny przemocy które się pojawiają dość często.
Mi anime się bardzo podobało. Kreska nie jest na najwyższym poziomie w porównaniu z innymi produkcjami jednak nadaje charakteru całości. Bohaterowie są świetni, jest ich tylu, że aż można się pogubić. Osobiście najbardziej polubiłam Celty oraz Izaye. Zakończenie bardzo i poruszające trochę niespodziewane. Co do openingów i endingów bardzo mi się spodobały. Nadawały klimatu całemu anime i z chęcią wysłuchiwałam ich zamiast przewijać. Jednym słowem to anime to CUDO. Przejdę do punktowej oceny:
Kreska: 8/10
Bohaterowie: 10/10
Fabuła: 10/10
Zakończenie 10/10
Opening 10/10
Ending 10/10
Wynik wynosi 58/60
Autor: Sszyszka
Recenzje książek
Kroniki krwi – Richelle Mead
Pisać o wampirach to, wybaczcie, żadna sztuka w dzisiejszych czasach. Ale już napisać o wampirach w taki sposób, żeby dało się to czytać bez uczucia „ej, to gdzieś było… w jakichś stu książkach”, to spore osiągnięcie.
Pisząc o nowej powieści Richelle Mead, nie mogę nie wspomnieć o jej cyklu „Akademia Wampirów”, który zdobył moje serie jak żadna inna historia poświęcona krwiopijcom. Nie chodzi tu o same wampiry, podział świata na moroje, strzygi, dampiry i alchemików, o koncepcję strażników ani nawet o wszechobecne w cyklu rosyjskie akcenty. Najmocniejszym punktem „Akademii Wampirów” były z pewnością dynamiczne postacie, które zauważalnie rozwinęły się między pierwszym a szóstym tomem. Zbuntowane małolaty stały się młodymi kobietami, świadomymi siebie, swojego przeznaczenia i gotowymi ponosić konsekwencje swoich czynów. Tym samym Mead zawiesiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, a spin-off do serii o Rose Hathaway i Lissie Dragomir, „Kroniki krwi”, nie mógłby być po prostu dobrą historią o wampirach.
Pomimo mojej sympatii dla twórczości Richelle Mead, nie mogę znieść okładek jej powieści, a „Kroniki krwi” stanowią kolejny dowód na to, jak słabym pomysłem jest tworzenie grafik z przedstawieniami głównych postaci. Centralna bohaterka nowego cyklu Mead, Sydney Sage, pojawiała się wcześniej w „Akademii Wampirów” i myślę, że każdy czytelnik wyrobił sobie w głowie jakiś obraz młodej alchemiczki. Dla mnie osobiście przedstawienie Sage, jakie zaproponował autor okładki, jest zbyt wulgarne i znacząco odbiega od tego, co widzę oczyma duszy mojej. Odbieram to jako swoiste narzucanie czytelnikowi interpretacji, w tym wypadku konkretnej wizji bohaterów. Na plus za to zaliczam przyjemną dla oka tonację kolorystyczną.
Historia rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach opisanych w ostatnim tomie „Akademii Wampirów”. Sydney Sage, alchemiczka, wbrew zasadom organizacji pomagała wampirom („kreaturom”, jak odnoszą się do nich alchemicy), przez co popadła w niełaskę. Teraz ma szansę się zrehabilitować. Wraz z wampirami poznanymi podczas ucieczki z Rose Hathaway musi ochraniać siostrę królowej, nastoletnią Jill, której zagrażają zamachowcy. Jednak zaraz po przybyciu do Palm Springs Sydney odkrywa, że obecność wampirów to jej najmniejszy problem. Musi sobie poradzić z niesympatycznym Keithem, ekscentrycznym nierobem Adrianem, a także starym wampirem Clarencem, który uważa, że jego siostrzenicę zamordowali mityczni „łowcy wampirów”. Poza tym Sydney, Jill i ich bodyguard Eddie uczęszczają do normalnej szkoły i mierzą się z typowymi dla nastolatków problemami… no, może nie do końca typowymi. W końcu nie w każdej szkole spotyka się tatuaże wykazujące magiczne właściwości oraz wierzącą w zaklęcia nauczycielkę historii starożytnej.
Sydney Sage już w sadze „Akademia Wampirów” została ukazana jako dziewczyna silna i niezależna. Nie jest to może charakter tak wybuchowy jak Rose Hathaway, trudno też oczekiwać, by wychowana przez despotycznego ojca w ścisłym rygorze Sydney przeszłą spektakularną przemianę wewnętrzną. Niewątpliwie natomiast po raz kolejny postać głównej bohaterki zostaje przez Mead wykreowana przekonująco. Chorobliwa ambicja młodej alchemiczki, jej problem w dogadywaniu się ze światem, swego rodzaju fobia społeczna i nieśmiało zasugerowane zaburzenia odżywiania – wszystko to czyni ją psychologicznie wiarygodną. Sydney ma poważną misję, ale poza tym jest normalną nastolatką, która czuje się inna i szuka swojego miejsca na ziemi.
Za podobną wiarygodność mogę pochwalić pozostałych bohaterów, ze szczególnym uwzględnieniem Jill Mastrano. Piętnastolatka, która niedawno dowiedziała się, że jest przyrodnią siostrą królowej i że tylko ona może zapewnić nowo odnalezionej siostrze tron, czuje się zagubiona w otaczającym świecie. Z jednej strony chciałaby żyć zwyczajnym życiem uczennicy szkoły średniej: poznawać chłopaków, chodzić na imprezy, przygotowywać się do pójścia do college’u. Z drugiej – wie, że to niemożliwe. Na dodatek Jill przychodzi się uporać także z więzią łączącą ją z Adrianem Iwaszkowem: nieodpowiedzialnym hulaką, który leczy złamane serce przelotnymi romansami i hektolitrami alkoholu.
Sama historia może nie jest tak dynamiczna jak opowieść o Rose Hathaway, lecz z pewnością ma swój urok. Brak wyraźnie zarysowanego wątku romantycznego, a większość intryg rozwiązuje się nagle w kilku ostatnich rozdziałach. Stopniowo nawarstwiające się tajemnice zostają odkryte naraz i zbyt szybko, żeby czytelnik mógł poczuć smak rozwiązania. Błąd w rozplanowaniu kluczowych punktów powieści to jednak jedyne, co mogę „Kronikom krwi” zarzucić. Jest ciekawie, dużo się dzieje, a w natłoku zdarzeń nadprzyrodzonych autorka nie zapomina, że bohaterowie udają normalnych nastolatków, więc bardzo wiarygodnie opisuje zwyczajne szkolne życie.
Język nieznacznie odbiega od tego, do czego przyzwyczaiła mnie Mead przy okazji „Akademii Wampirów”, acz może to być jedynie kwestia tłumaczenia. Na ogół przekład Moniki Gajdzińskiej jest bez zarzutu, młodzieżowy, wartki, bez pokrętnych konstrukcji stylistycznych. Tłumaczka nie ustrzegła się jednak błędów. Kiedy Micah pyta Sydney, w których klasach są ona i Eddie (udają rodzeństwo), alchemiczka odpowiada: „W ostatniej (…) Jesteśmy z Eddiem rodzeństwem”. Prawdopodobnie chodziło o bycie bliźniakami, w końcu o tym, że Eddie i Sydney to rodzeństwo, Micah już wie i to nijak nie tłumaczy chodzenia obojga do jednej klasy. W innym miejscu Sydney opisuje Jill jako „desperacką”, gdy tymczasem osoba może być co najwyżej „zdesperowana”. Te na pierwszy rzut oka kosmetyczne kwestie drażnią i przydałoby się je wyeliminować przy okazji kolejnej części.
„Kroniki krwi” mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, komu znudziły się jednowymiarowe wampiry w rodzaju Edwarda Cullena, romanse wampirów i ludzi oraz niewiarygodne historyjki o wielkich wojnach ras. Nowa powieść Richelle Mead to żadna wielka literatura, ale przyjemna historia o prawie normalnych nastolatkach. Na gorące popołudnie w sam raz!
Ocena: 6/10
Lillchen
Autor: Richelle Mead
Tytuł: Kroniki Krwi
Tytuł oryginału: Bloodlines
tłumaczenie: Monika Gajdzińska
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2012
Nie mogę oddychać, gdy czuje zapach dymu tytoniowego łzy napływają mi do oczu. Nerwowo wciągam tytoń do płuc, jednocześnie czując jak łzy spływają po policzkach na pościel.
Wchodzisz bez pukania. Na rękach trzymasz mojego chrześniaka, który nie może oderwać wzroku od telefonu, który trzyma w swoich malutkich rączkach. Wsadzasz go do kojca, który stoi w mojej sypialni wyłącznie dla niego. Z promienistym uśmiechem i okrzykiem radości wyrzuca aparat z rąk i chwyta duży samochód.
Przyprawia mnie to o kolejną serię spazmów. Dociera do mnie, że byłam dla niego nikim więcej niż jedną z zadbanych zabawek. Wyciągasz z moich drżących dłoni kieliszek z winem i resztkę papierosa, podajesz mi chusteczki i z łagodnym wyrazem twarzy patrzysz na zdjęcia porozrzucane na łóżku. Każda fotografia sprawia, że łkanie jest coraz głośniejsze. Zbierasz je nie dając mi na nie spojrzeć, tłumacząc spokojnie, że to mi nie pomoże. Dziękuję temu malcowi, że nauczył Cie takiej łagodności i spokoju. Mówię, płacząc, ale ty mnie rozumiesz. Wiesz czemu nie mogę przełknąć jajecznicy, czemu niektóre płyty są połamane. Wiesz, że kolejny facet złamał mi serce. Z litości dolewasz mi wina. Dzwonisz po swojego idealnego męża, który zabiera dziecko, obiecując, że go uśpi i żebyś niczym się nie martwiła. Tłumaczysz mi, że to tylko facet, że spotkam lepszego, zamawiasz moje ulubione danie z restauracji i pomimo sprzeciwu karmisz mnie jak dziecko, a potem pozwalasz mi się po prostu upić. Słuchasz, że zostawił mnie w najgorszym momencie jakim mógł, że nie wytrzymam samotnie spędzonych walentynek, że nie chcę go widzieć codziennie w pracy. Wtedy budzi się w Tobie osoba, którą byłaś przed ślubem. Mówisz mi co zrobię. Zwolnię go z pracy, co z oczu to z serca, a na randkę umówię się z przyjacielem Twojego męża, który właśnie wrócił ze Stanów i jest prawie tak przystojny jak on. Zasypiam spokojnie na Twoim kolanach.
Czuje się cholernie bezpieczna, czym jest więc wobec nas jeden z tych kilku którzy nie wiedzą co stracili?
Autor: nisiam
Ms. Marvel, znana także jako Carol Danvers, to jedna z moich ulubionych bohaterek z uniwersum Marvela. Postać ta na przestrzeni lat nosiła wiele kostiumów, wszystkie równie efektowne, więc miałam niemały problem z wyborem. Ostatecznie zdecydowałam się na ten, a nie inny, głównie ze względu na jego kultowość i rozpoznawalność. Za wzór do mojego rysunku posłużyła okładka jednego z jej komiksów.
Jak wiele osób mam nawyk bazgrolenia na marginesie w czasie nudnych zajęć. I właśnie w taki sposób powstała Katia. Jej twarz po porostu spojrzała na mnie któregoś dnia z zeszytu. Wciąż jeszcze nie wiem kim tak naprawdę jest i nie wymyśliłam dla niej żadnej historii, ale mam wrażenie, że jest kimś w rodzaju wróżki.
Ostatni rysunek to jeden z moich licznych projektów. Zawsze uważałam, że rysunek nie jest dobry, póki ubrania nie wyglądają przynajmniej dobrze. Dlatego poświęciłam im wiele wolnego czasu. I wprawdzie zupełnie nie znam się na projektowaniu ubrań od strony technicznej, ale wymyślanie strojów zawsze dawało mi dużo przyjemności. Zwłaszcza takie elegancko-dziewczęce, w których sama bym się dobrze czuła, stylizacje jak ta.
Autor: Itasagi
Wow... Gazetka na takie wieczory idealna. Świetnie zgrane są artykuły. Tyle emocji czułam, że do tej pory pozbierać się nie mogę. Od śmiechu, który zapełniła Foxglove i Ryuu bolą mnie poliki i gardło. Asuu skłoniła mnie do porządnego zastanowienia się co ja robię w RPG. Popłakałam się widząc wiersze i mogłam nacieszyć oko nowościami, które są dla nas szykowane. A... Nie wspominając o defiliadzie gdzie nie tylko mogłam usłyszeć co autor miał na myśli tworząc kreacje czy ubiór, ale tez mogłam zobaczyć ubiór innych użytkowniczek. Czekam na więcej bez różnicy czy będzie na forum czy na blogu...
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam dortnana
Oby ta gazetka wytrwała jak najdłużej, bo czyta się ją po prostu świetnie. Chyba każdy znajdzie coś dla siebie. Ucieszyły mnie wywiady z użytkowniczkami, świetnie jest dowiadywać się skąd czerpią inspiracje. Felietony po prostu boskie. Foxglove jest niepokonana, powaliła mnie na łopatki swoim kunsztem, pomysłem, humorem. Ryuu - genialnie się to czyta! Nawet jak skaczesz z tematu na temat, ma to swój urok ^^ Wszelkie nowinki z missfashion na plus i to duży plus. Lillchen pisze genialne wprost recenzje (może się skuszę na nową lekturę), a rysunki Itasagi rodem z cudownej kreskówki The Adventure Time bardzo, bardzo miło się ogląda. Dziewczyny, ja chcę więcej! Koko dżambo i do przodu! Powodzenia!
OdpowiedzUsuń~Pixies
Ej serio nie sądziłam, że mój artykuł się komuś spodoba. Moim zdaniem trochę chaotyczny jest ale tyki już mój urok. I dziękuje za miłe słowa uznania <333
OdpowiedzUsuńTo zachęcające, że ktoś czyta nasze artykuły i jeszcze je komentuje nie wiem jak resztę ale mnie to motywuje do dalszej pracy kochani ;3
Ryuu ;p
Mnie pozostaje jedynie podziękować za tak miłe komentarze dotyczące mojego felietonu ^^ Cieszę się, że się spodobał i postaram się trzymać poziom :D
OdpowiedzUsuńDobrze się z Wami laski współpracuje ;] Dajemy czadu i robimy kolejny numer!
Pozdrawiam
Fox
Miło czytać te komentarze i jak wypowiedziały się dziewczyny powyżej, aż chce się pisać. Nawet nie myślałam, że mój artykuł o RPG spodoba się nawet jednej osobie. <3
OdpowiedzUsuńCóż trzeba zakasać rękawy i dalej pracować, bo zespół mamy świetny.
Pozdrawiam, Asuu
Artykuł Asuu o RPG idealnie podsumowuje też to, co dzieje się obecnie na blogach grupowych, z których z bólem serca zrezygnowałam po latach pisania. Jednocześnie zrobiło mi się miło, że nie tylko ja zauważam taki "spadek formy" w tym pisarskim kawałku internetu, a jednocześnie przykro, że to co widzę nie jest tylko wymysłem mojej wybujałej wyobraźni i zbyt wygórowanych wymagań do współautorów.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń